Wzniesienie
Wiele ostatnio pisze się na temat wzniesienia. W treściach tych jednak wciąż brakowało mi informacji na temat skutecznych technik, metod działania. Autorzy, własnych czy też channelingowych, tekstów piszą: „Zacznij od pokochania siebie”, „Otocz miłością siebie i świat”. Znam jednak ludzi, którzy starają się tak czynić, mimo to niewiele zmieniło się w ich życiu. Należy tu powiedzieć sobie szczerze: dopóki jesteśmy przywiązani do ciężkich wibracji czy to karmicznych, czy przejętych z otoczenia, samo kochanie siebie na ludzki sposób nie zainicjuje pełnej przemiany. Dopóki nie uwolnimy serca i sfery emocji z kamieni, nie będziemy mogli poczuć w nich lekkości, nawet takiej, jakiej doświadcza ptak szybujący po niebie.
Jednej osobie wystarczy decyzja oraz wyobrażenie sobie, że ze wszystkich ciężkich energii, jakie zalegały w jej polu, lepi coś na kształt kuli brudnego śniegu i rzuca ją daleko przed siebie. Ktoś inny jednak będzie potrzebował kilkakrotnie uwolnić się z energetycznych śmieci, gdyż przyzwyczaił się do dźwigania w sobie ciężaru smutku, zniechęcenia, niewiary. Często nawet nie jesteśmy świadomi ich obecności.
Potrzebne wydaje się również i przede wszystkim konsekwentne odsuwanie od siebie prowokacji do gry: beznamiętne obserwowanie chaosu myśli, emocji, a nawet zdarzeń, tak jakby były tylko nic nieznaczącymi chmurami. Taką praktykę nazywa się medytacją, a ja nazywam ją oglądaniem filmu jak filmu. Wtedy przed naszymi oczami zaczyna wyłaniać się PRAWDZIWA RZECZYWISTOŚĆ – projekcja niepodzielonego Umysłu JEDNEJ JAŹNI.
Ludzka istota, z którą się utożsamiałam, sama nieraz przez jeden dzień czuła, jakby jej skrzydła u ramion wyrosły – wiedziała, że wszystko może, czuła połączenie ze Źródłem. Potem jednak, poprzez powrót do ludzkich problemów zatracała tamten stan.
Ważna jest tutaj czujność, uważność, otrząsanie się ze snu i jego wibracji w każdej chwili. Aż do całej Twojej istoty dotrze, która rzeczywistość jest snem, a która przejawem prawdy.
Od dzieciństwa uczono nas, abyśmy myli się przynajmniej dwa razy dziennie. Ale czy powiedziano nam, że równie często możemy oczyszczać się z energetycznego osadu? A bez tego, dopóki utożsamiamy się z ludzką rolą, bardzo szybko popadamy w duchowe i świadomościowe odrętwienie; pozwalamy, aby niewidzialny kurz osiadł na naszym sercu, w sferze emocji. Ponownie zapadamy w zbiorowy trans, w sen, który od wieków wydaje się nam rzeczywistością.
Mówią o tym nawet nasze marzenia senne. Kiedy ktoś zaczyna sobie uświadamiać duchowe fakty, śni o tym, że wychodzi z ciemnej piwnicy albo opuszcza cmentarz i wkracza na zalaną słońcem łąkę. Nie bez powodu podświadomość przedstawia moment uwolnienia w tak dramatycznych i kontrastujących ze sobą symbolach.
Tak bardzo przywiązaliśmy się do tego świadomościowego odrętwienia oraz projekcji umysłu, którą uznajemy za najprawdziwszą prawdę. W znanym nam filmie „Matrix” jeden z bohaterów, Morfeusz, zapytał Neo:
Miałeś kiedyś sen, w którym byłeś przekonany, że to rzeczywistość?
Co by było, gdybyś z tego snu nie mógł się obudzić?
Jak byś rozróżnił świat snu od rzeczywistości?
Nam również cały ten spektakl wydaje się rzeczywisty. Dlatego tak trudne wydaje się przebudzenie.
Są jednak pewne oznaki tego, czy jesteś na etapie budzenia. Zacznij testować siebie, zadając odpowiednie pytania:
Czy to na pewno jest rzeczywistość?
Czy te osoby, z którymi przed chwilą rozmawiałem, czy one na pewno są odrębnymi ode mnie istotami?
Czy na pewno nie mam wpływu na przebieg scenariusza tego, co dotąd nazywałem życiem?
Czy naprawdę jestem tak mały, że mieszczę się w tym ciele i tylko to ciało mi przynależy?
A co się tyczy wzniesienia… czy wtedy będę się przenosił w inne miejsce?
Czy jakiekolwiek miejsce w tym Kosmicznym Śnie jest lepsze lub gorsze od dotychczasowego?
Możesz także zastosować pewne ćwiczenie.
Wyobraź sobie, że pojawia się w Tobie coraz więcej światła. Jest go tak wiele, że w nim wszelkie ciężkie emocje i stany rozpuszczają się i przemieniają w owo światło. Oni sprawia, że wznosisz się i opuszczasz dotychczasowy mroczny sen (problemy, emocje, wszystko, co Ci doskwierało).
Wyobraź sobie, że po drodze napotykasz inne „bardziej przebudzone” sny – światy wyższych wibracji, ich anielskich mieszkańców. Podczas tej podróży wzrasta w Tobie uczucie bezwarunkowej miłości do wszelkiego istnienia, także stan lekkości, dystans do dawnych gier.
Być może uczucia, których teraz zaczynasz doświadczać, nie odpowiadają już ludzkiemu pojmowaniu miłości czy szczęścia. Są tak przesycone wolnością i pięknem, że umysł już nie sili się, aby je nazywać.
Czujesz także, że stanowisz jeden kompletny organizm, w którym zawiera się cały KOSMICZNY SEN. Podświadomość, świadomość i Nadświadomość są w Tobie połączone.
Dopóki byłeś w sobie rozczłonkowany, Twoje modlitwy i życzenia nie działały. Teraz jednak – gdy czujesz siebie jako JEDNĄ ISTOTĘ – wystarczy drgnienie Twej woli, a wszystko, co uznasz za prawdziwe, dostrzegasz urzeczywistnionym. Ponieważ jednak dbasz o całość swej ISTOTY, w swych decyzjach bierzesz pod uwagę dobro każdego stworzenia. Kochasz SIEBIE. A ponieważ miłość jest siłą integrującą, doświadczasz siebie CAŁEGO, JEDNOMYŚLNEGO, KOMPLETNEGO, bez reszty.
Tym dla mnie jest wzniesienie – nie uleceniem ponad ciało jednej ludzkiej istoty, ale uświadomieniem sobie, że wszyscy są Twoim JA; że nie ma ani jednej cząstki w świecie, która nie byłaby TOBĄ.
W tym miejscu kończy się dualizm oraz cała ta podróż, ponieważ nie ma kogo nawracać, nauczać, podnosić, nie ma komu czego szukać. Każdy człowiek, roślina, zwierzę to maski jednego JA. Wyłącznie we ŚNIE JAŹNI działy się te przygody. Ale teraz Sen dobiegł końca, kurtyna opadła.
Kiedy JA uświadamia sobie swoją doskonałość jako CAŁOŚCI, wraz z jej dostrzeżeniem, zmienia się również obraz świata. Z fizyki wiemy, że obserwator zamienia fale w cząstki (ideę przekształca w materię). Jeśli więc TY jako CAŁY OBSERWATOR ŚWIATA uświadomiłeś sobie swoją kompletność, doskonałość i jedność, na tym etapie wszelka wędrówka dobiegła końca. Można już tylko świętować.
Poszukujemy boskości, jakby to było coś odrębnego od nas
albo jakieś osiągniecie, którego możemy dokonać.
Nie osiągając harmonii, często walczymy
z naszym ciałem,myślami, naturą duchową,
wierząc, że któreś z nich lub wszystkie muszą zostać uleczone.
Musimy spojrzeć ponownie.
Jesteśmy z natury doskonali.
Wszystko inne to nasz odbiór.
/fizyk i terapeutka duchowa, dr Meg Blackburn Losey/