Skip to content

Dlaczego niedualność?


Postrzeganie staje się niedualne, kiedy uświadamiasz sobie, że nie jesteś tą fascynującą postacią, którą na Scenie Życia odgrywałeś,
ani jej imieniem czy ciałem, ale Esencją wszelkiego bytu – Wszechświadomością.

 

W 2000 roku w moim życiu stało się coś, co dokonało przełomu w spojrzeniu na siebie, świat i jego zjawiska. Było to jak dotarcie z długiej podróży do domu i nagłe odkrycie, że zawsze się w tym domu znajdowałam.
Od tego dnia w ciągu miesiąca oddałam większość swoich książek o duchowości pewnemu człowiekowi, który dziwnym trafem wywiesił na drzwiach klatki schodowej moich znajomych ogłoszenie, że chętnie przyjmie książki z dziedziny nauki, ezoteryki i duchowości. (Dopiero dziś zastanawiam się, że nigdy wcześniej ani później nie zetknęłam się z takim ogłoszeniem.)
W tym samym dniu wraz ze mną przebudzenia zaznała najbliższa mi przyjaciółka. Jednak inne osoby zajmujące się duchowością, z którymi wcześniej utrzymywałam kontakty, nie wiedziały, o czym mówię, a nawet odrzuciły mój nowy sposób doświadczenia. Toteż mimo wielkiej radości, która wtedy była moim udziałem, czułam się w swych odkryciach odosobniona. Wróciłam więc do lektur duchowych i naukowych z nadzieją, że w którejś z nich znajdę potwierdzenie swoich doświadczeń.
I tutaj również, jak na zawołanie, zaczęły pojawiać się pojedyncze zdania, jak i całe rozdziały opisujące ten nowy sposób widzenia świata. Jednak dopiero od niedawna, w 2013 roku, natrafiłam na wypowiedzi, które dokładnie go odzwierciedlały, a najbliższą wydała mi się istniejąca od wieków, a pochodząca z Indii, idea niedualności.

Fioletowy kwiat z rosa - Dlaczego niedualność - Jedno IstnienieJako ludzie od dzieciństwa ugruntowywani byliśmy w idei odrębności. Kodowaliśmy sobie nawzajem, że aby móc doświadczyć duchowych czy materialnych celów, potrzebujemy do nich dążyć, szukać w świecie albo dawać się prowadzić innym, mądrzejszym od siebie i bardziej doświadczonym guru. Ku własnym umysłom kierowaliśmy przekazy o naszej niedoskonałości i zależności od innych, strasząc siebie różnymi konsekwencjami za nieposłuszeństwo czy zbyt pochopne, szybkie osiąganie celu.
Lecz prawda jest taka, że poza niewiedzą, ignorancją i rolami, z którymi tak mocno się utożsamiliśmy, jesteśmy czystą Wszechświadomością, która niczego nie musi i wszystko potrafi. Oznacza to, że cała doskonałość i mądrość już znajdują się w nas.
Dopóki jednak swoją uwagę wciąż kierujemy na zewnątrz – na przejawy, na wiedzę i doświadczenia innych – nie możemy doświadczyć tego Istnienia, które drzemie w nas ciche i nieporuszone, w odróżnieniu od zgiełku i hałasu zewnętrznych form.

Właśnie z tej przyczyny zaleca się trwanie w ciszy medytacji czy kontemplacji – aby wrócić do swego Prawdziwego Ja. Jednak w tym przypadku umysł może zacząć „nadawać swoją głośną muzykę”, przekonując nas do tego, że skoro medytujemy, to jesteśmy oddzieleni od Istnienia, a nadto że musimy czekać na Jego zgodę, aż zechce nas przemienić w siebie, uświecić czy obdarzyć przebudzeniem. Lecz co, jeśli nie jesteśmy oddzieleni od celu, do którego zmierzamy? Jeśli stan błogości, szczęścia (ananda) jest osiągalny w dowolnej chwili, a nasza prawdziwa tożsamość nigdy nie była inna od tej, którą chcieliśmy urzeczywistnić?

Oświecenie jest bardziej rozpoznaniem niż realizacją.
Jest rozpoznaniem, że to, czym jesteś, jest już zrealizowane i nie może być znowu zrealizowane, ponieważ już jest zrealizowane.
To wszystko.

/Karl Renz/


Wy się nie budzicie, ponieważ Uświadomienie się nie budzi.
To, co nigdy nie śpi, nie może się obudzić.
Słowa «przebudzenie» używa się jedynie do wskazania na to, że Uświadomienie budzi się z iluzji utożsamienia się z tym, co mu się śni.

/Cesar Teruel ” O przebudzeniu”/

W miejscu tym zaznaczę, że ani stan jedności, ani podziału i odrębności nie jest dobry ani zły. Oba są tylko wyborem ISTNIENIA, wyrazem Jego woli. To, jaki stan w danej chwili wybierzesz, zależy tylko od Ciebie. I nie martw się, jeśli ktoś potępi Twoją duchową ścieżkę. Niech przede wszystkim ona będzie Twoja, nie czyjaś. Patrząc z poziomu czystej świadomości nie ma czegoś takiego, jak zła ścieżka, błędna ideologia czy źle wybrane doświadczenie. Doświadczenie zostało wybrane, tylko tyle. Ocenić ją można jedynie pod kątem, czy Tobie albo innym nie zadaje cierpienia oraz czy dzięki niemu osiągnąłeś to, co sobie zamierzyłeś. Ale i to jest wolą Jaźni.

W niedualnej koncepcji świata – której doświadczyłam – podział na „mnie” i „innych”, „mnie i świat” oraz „mnie i Boga” praktycznie nie istnieje. Znika więc nawet koncepcja duszy jako istności oddzielonej od Jaźni Świata. Wszystko, co istnieje, to Wszechświadomość oraz stany, jakie wybiera. Dokładnie w chwili, w której zaczęłabym krytykować podziały, wchodzę w myślenie dualne. Każda krytyka bowiem zakłada obecność tego, co właściwe, słuszne oraz tego, co błędne lub złe (przeciwieństw).

Dualizm jest potrzebny do tworzenia ŚWIATA GRY – rzeczywistości, w której wszelkie cele znajdują się poza mną i jeśli chcę je osiągnąć, muszę do nich dążyć; rzeczywistości pełnej różnic, poczucia osamotnienia albo konfliktów (przeciwnych poglądów), nadmiaru i braków.
W rzeczywistości składającej się z przeciwstawnych idei ciągle panuje ruch, ponieważ jeśli w jednym miejscu znajduje się za dużo bieli, w innym pojawi się czerń; jeśli kobieta w związku jest emocjonalna i ekspresyjna, jej partner będzie powściągliwy i zastępujący emocje intelektem (to tylko przykłady). Przeciwieństwa wpływają na siebie, w efekcie czego różnice pogłębiają się i tworzą konflikty, albo dopełniają się, tworząc harmonijną barwną mozaikę życia. Jedne z nich się odpychają, inne przyciągają. Ten ruch widoczny jest tylko z jednej perspektywy oglądu.
Patrząc z bliska na ludzi na rynku miasta, dostrzeżesz zakochane pary, biegającego w kółko i merdającego ogonem psa, kłócące się dwie kobiety. Jednak gdybyś leciał samolotem nad tym samym miejscem, dostrzeżesz tylko niewielki okrąg i miasto wpisane w zielone połacie łąk. Tak samo dualizm widoczny jest tylko z jednego punktu widzenia – z umysłu również oddzielonej od reszty istoty. Ktoś pogrążony w stanie medytacji odczuje siebie jako całe niezmienne Istnienie.

Dzielisz siebie na „ja” i „odrębny Ci świat”, dopóki trzymasz się jednostkowej tożsamości (ego, roli). To dzięki niej Twoja natura jest unikalna, fascynująca, jedyna w swoim rodzaju. Ale też uczucie odrębności od świata sprawia, że zwykle wiele się trudzisz na drodze swoich pragnień, czasem też spotykasz kogoś, kto staje Ci na przeszkodzie albo obala Twój punkt widzenia. Wszystko to dzieje się za sprawą dualnego oglądu świata – jako oddzielnych od siebie i niezależnych cząstek.

Postrzeganie staje się niedualne, kiedy uświadamiasz sobie, że nie jesteś tą fascynującą postacią, którą na Scenie Życia odgrywałeś, ani jej imieniem czy ciałem, ale Esencją wszelkiego bytu – Wszechświadomością.

Przykładem dualnych praktyk duchowych są modlitwy do Boga, świętych czy w hunie – przekazywanie prośby podświadomości, która zanosi ją do Nadświadomości. Jeśli czujemy się oderwani od Jaźni spełniającej Modlitwy i nie jesteśmy pewni, czy nas wysłucha, proces kreacji naszego życzenia może nie nastąpić. Natomiast kiedy jesteśmy przeświadczeni w pozytywne rozwiązanie problemu, zostanie rozwiązany. To, co Jaźń uzna za prawdę, staje się prawdą. A ty prawdziwy jesteś Jaźnią, więc twoje przekonania posiadają stwórczą moc.
W pochodzącej z Indii idei niedualności nie stwarzasz niczego – to, co widzisz wokół siebie, jest tylko snem, mają, iluzją.
Ponieważ jednak tej maji doświadczasz zmysłami, w mojego punktu doświadczenia, stwarzasz ją oraz wszelkie zmiany w zdarzeniach. Przy czym czynisz to nie z poziomu roli – osoby, za którą się uważasz. Ona jest tylko pacynką, marionetką, bohaterem całej tej Gry czy też Snu (jak wolisz). Nawet nie żywym aktorem, tylko bohaterem, którego aktor (Jaźń) odgrywa. O tym jednak napiszę przy innej okazji. Teraz chciałabym przedstawić ideę advaity – niedwoistości, która jest mi w jakiś sposób bliska. Zaznaczę jednak, że nie jestem wyznawczynią tej ideologii ani żadnej innej. Po prostu pokrywa się ona z moimi odkryciami i doświadczeniem rzeczywistości.

[Avadhuta] osiąga Jaźń, gdzie nie ma czuwania, śnienia, snu głębokiego, ani oświecenia.

Avadhuta Gita – Pieśń Oświeconego – I;74

 

Advaita (z sanskrytu oznaczająca niedualność, niedwoistość) w filozofii indyjskiej jest monistycznym kierunkiem wedanty. Zakłada ona całkowitą jedność Atmana (indywidualnej Duszy, Jaźni) z Brahmanem (Absolutem). Kontynuator tego systemu, Adi Śankara, uważał, że prawdziwą naturą każdego jest Brahman, jednak wszechświat, który jest mają, uniemożliwia istotom dostrzeżenie tego. Poznanie Brahamana jest równorzędne z zespoleniem się z Nim oraz uświadomieniem sobie prawdy o nierzeczywistości świata.
Koniec wszelkich poszukiwań następuje wraz z przeniknięciem przez zasłony pozorów i odkryciem, że nasza prawdziwa jaźń jest bezczasową Rzeczywistością, z której wszystko wynika (Sat). Tą Rzeczywistością jest Brahman, Wszechświadomość.
Stanu tego doświadczamy w sahasrarze (czakrze korony umieszczonej nad głową).
Advaita nie oznacza wyeliminowania wszelkich różnic czy odmienności, ale na dostrzeżeniu jedności wszystkiego.

Brahman przenika cały wszechświat i podtrzymuje go.
Według monistów nic nie istnieje, tylko Brahmanem, reszta jest złudzeniem. Jednak panenteiści utrzymują, że cokolwiek istnieje, jest manifestacją Brahmana i jest z nim wewnętrznie związane. Osobiście uważam, że jedni i drudzy mają rację. Wskazują na to też słowa z Ćhandogja Upaniszad: Mimo iż jednym jestem, staję się wieloma.

Atman to dusza, jednostkowa świadomość.
Według Adi Śankara Atman i Brahman są substancjonalnie jednym i tym samym.
Użyję tu przykładu foremek na ciastka. Zanim jeszcze nie włączyliśmy pieca, mamy jedno lejące się ciasto (cała świadomość, Jaźń). Gdy jednak upieczemy ciasto, otrzymamy pojedyncze ciasteczka. Proces pieczenia będzie tu metaforą utożsamiania się cząstek Wielkiego Ducha z wielością odgrywanych w świecie ról (roli drzew, zwierząt, pojedynczych ludzi). Jednak zarówno surowe ciasto, jak i to upieczone, zamknięte w foremkach, jest tym samym ciastem.

Atman i Brahman jest jednym i tym samym. Toteż każda istota jest tak naprawdę Brahmanem. Pomiędzy nią a Brahmanem nie ma żadnych różnic. Nie doświadcza tego jednak, gdyż przeszkadza jej zasłona maji. Gdy zasłona ta zostanie zerwana, wtedy człowiek uświadomi sobie, że jest Brahmanem i doświadczy w pełni swej prawdziwej natury.
Każdy z nas jest Brahmanem, jednak w doświadczeniu tego przeszkadza nam zasłona maji, którą osobiście nazywam Kosmicznym Teatrem lub Grą.
Do każdego przedstawienia potrzebni są aktorzy oraz wymyślone wcześniej abstrakty – bohaterowie. Atman (Dusza, aktor) wciela się przy kolejnych żywotach (reinkarnacja) na Ziemi i odgrywa swoje, nieraz bardzo podobne role. Każdy z nich upodobał sobie określone role i scenariusze, co w hinduizmie nazywane jest karmą i postrzegane jako przejaw nieświadomego uwarunkowania.

Aby doświadczyć swej esencjonalnej natury, należy obejść przysłaniające Atmana ego (Paruszę), które ulega iluzji oddzielenia od Absolutu.

Adwaita wedanta utrzymuje, że wszystko jest jednym, Brahmanem – istnością, która trwa wiecznie bez początku i końca oraz nie podlega żadnym uwarunkowaniom. Zatem w doświadczeniu zrealizowanej osoby nie ma narodzin ani śmierci, nie utożsamia się ona z imieniem, rodziną, ciałem, przeszłością tegoż ciała ani żadnymi ludzkimi etykietkami. Prawdziwy jest tylko jeden Duch, Jedno Istnienie. Wszystko inne, co stwarza iluzję dwoistości czy wielości (podział na Twórcę i Dzieło, na modlącego się i spełniającego modlitwy, na Boga i człowieka) to iluzja, maja, sen.

Nauczyciele filozofii Adwaita używają porównania Brahmana z dłonią, a dźiwatmana (jednostkowych dusz) z palcami dłoni. Palce lewej dłoni wierzą, że są oddzielone od palców prawej dłoni, mogą więc wziąć nóż i uczynić krzywdę tamtym. My także możemy zaatakować inną istotę, wierząc, że jest od nas oddzielona. Jednak wszystkie palce dłoni należą do jednego ciała – tak samo my, ludzie, w połączeniu z Ziemią i Kosmosem, jesteśmy jednym organizmem, „ciałem Brahmana”. Nie możemy więc udać się do miejsca ani dotknąć przedmiotu, w którym nie byłoby tej samej Esencji – Brahamana. Jedno miejsce nie jest bardziej święte od drugiego, jedna istota lepsza od pozostałych.

Według myśli Advaita oraz Śri Adi Shankara cały materialny świat jest mają – sztuczką kuglarską śnioną przez Brahmana. Świat nie jest totalnie nieprawdziwy, gdyż powołuje go do życia żywa Jaźń. Jednak, zauważ, marzenie senne również zostało stworzone przez Twój umysł. We śnie możesz mieć wrażenia zmysłowe (widzieć kolory, czuć fakturę powierzchni drzewa, czuć pod bosymi stopami trawę), mimo to po przebudzeniu odczujesz go jako chwilową projekcję swego umysłu, czyli iluzję.

W jaki sposób oddzielić się od iluzji?
Według pierwszych zwolenników Advaity sposobem na to jest joga, w tym medytacja obserwowania wszystkiego. Im częściej obserwujesz całą tę grę kolorów, wrażeń i ruchu świata materialnego, tym większy zaczynasz mieć do niej dystans, a wobec tego stajesz się wolny od jej uwarunkowań. Analogicznie, obserwując rolę człowieka, którą dotąd uznawałeś za siebie, przestajesz wiązać się z nią już tak ściśle jak dotąd, w efekcie zaczynasz doświadczać Tego, co istnieje pod tą rolą. Świadoma obserwacja oddziela Cię od przedmiotu, który obserwujesz, pozwalając spojrzeć na wszystko oczyma wolnymi od dualnej oceny.

Śri Nisargadatta Maharaj w swym doświadczeniu poszedł nawet dalej. Oto co stwierdził:

Gdy jest się Brahmanem, traci się utożsamienie z ciałem;nie jest się już istotą ludzką ze względu na utożsamianie się z Brahmanem.A to jest jak surowy owoc mango, który powoli dojrzewa; w tym stanie zauważy pan, że nie jest nawet Brahmanem,lecz Parabrahmanem – świadkiem Brahmana.

Według innych spostrzeżeń zgodnych z duchem niedualności nie ma potrzeby niczego obserwować ani dążyć do Brahmana, ponieważ tym, co dąży, jest iluzoryczne ludzkie ja (rola). Rzeczywistość, która ma być osiągnięta, już istnieje – nie można nic uczynić, aby się stała.

Nie ma potrzeby przychodzić tu po błogosławieństwo.
Nie otrzymacie żadnego błogosławieństwa.
Nie nastąpi w was żadna zmiana.
Nie otrzymacie żadnej instrukcji.
Byliście doskonali jeszcze zanim tu przyszliście.
I będziecie wracać absolutnie doskonali, bez skazy.
/Śri Nisargadatta Maharaj/

Podsumowując, według idei Advaity nie jesteś istotą, za którą siebie dotąd uznawałeś – jesteś wiecznym doskonałym bytem istniejącym poza czasem i przestrzenią. Ty prawdziwy nie rodzisz się ani nie umierasz, niczego nie straciłeś ani nie zgubiłeś drogi do domu. Jeśli doświadczasz oddzielenia, samotności, braku czegoś lub niespełnienia, to tylko dlatego, że utożsamiasz się z wymyślonym przez siebie bohaterem gry znajdującym się w określonym plenerze, przeżywającym wymyślony przez Ciebie scenariusz snu (maja).
Niezwykle trafnie ujął to Alan Watts:

Bóg lubi bawić się w chowanego,ale z uwagi na to, że nie ma niczego prócz Boga,
to nie ma się z kim bawić.
Pokonał jednak tę trudność, udając, że nie jest sobą.
Udaje, że jest tobą i mną oraz wszystkimi ludźmi na świecie,
wszystkimi zwierzętami, roślinami, skałami i gwiazdami.
Dzięki temu przeżywa dziwne i wspaniałe przygody.
Niektóre z nich są straszne i przerażające.
Lecz są one tylko złymi snami,
ponieważ znikną, gdy się przebudzi.

Bóg, bawiąc się w chowanego i udając, że jest tobą i mną,
zrobił to tak znakomicie, że potrzebuje sporo czasu,
aby przypomnieć sobie,
gdzie i jak ukrył się przed sobą.
Ale na tym polega cała zabawa – tego właśnie pragnął.
Nie ma zamiaru odnaleźć się zbyt prędko,
bo to tylko zepsuje zabawę.
To dlatego – zarówno tobie, jak i mnie – taką trudność
sprawia odkrycie, że jesteśmy przebranym Bogiem,
udającym, że nie jest sobą.
Kiedy jednak gra potrwa odpowiednio długo,
przebudzimy się wszyscy, przestaniemy udawać
i przypomnimy sobie, że jesteśmy Jednią, Bogiem,
który jest wszystkim, co istnieje, i który żyje wiecznie.

Facebook