Połączenie się ze sobą
W psychologii znane jest pojęcie rozszczepienia bądź też marginalizacji pewnych aspektów nas samych. Cóż to oznacza? To mianowicie, że kiedy w dzieciństwie ktoś skrytykował pewne nasze zachowania albo w jakimkolwiek etapie życia sami pomyśleliśmy o sobie: „Zachowuję się jak kretyn” i odrzuciliśmy takiego siebie, to ów niechciany aspekt osobowości nie znika, lecz spada na samo dno korytarza nieświadomości, w którym nadal żyje własnym życiem.
Co się wtedy dzieje? Otóż odrzucona część nie może się już wyrażać swobodnie poprzez Twoje gesty, emocje i słowa. Przecież ją skrytykowałeś albo wyparłeś się jej, stwierdzając: „Ja nigdy bym się tak nie zachował! To nie moje!”. Ponieważ energia psychiczna odrzuconego wzorca nadal istnieje, odtąd będzie się ona przejawiała poprzez pewne szczególne zachowania innych ludzi, w dodatku nieraz w formie wyolbrzymionej czy skarykaturyzowanej. Carl Gustav Jung nazwał ją Cieniem.
Załóżmy, że pewnego dnia mocno zanegowałeś w sobie delikatność i zdolność do kompromisów. Jeśli tak uczyniłeś, to zapewne jesteś człowiekiem silnym, nieprzejednanym, osiągającym swoje cele „po trupach”. W Twym otoczeniu jednak sukcesywnie pojawiają się ludzie ulegli, słabi, niezaradni. W swym słowniku zapewne nazywasz ich inaczej, gdyż irytują Cię niemało. Tak będzie do chwili, kiedy albo zaakceptujesz ich przejawy w sobie, albo jeszcze silniej zepchniesz w nieświadomość własną delikatność i ugodowość.
Człowiek może odciąć się od sfery nieświadomej do tego stopnia, że całe swoje życie spędzi, trzymając się jednej, ściśle określonej roli, nie dostrzegając w innych ludziach luster dla swego ja.
Skrajnym przykładem tego zjawiska może być Hitler, który zabijał Żydów, sam prawdopodobnie mając w swych korzeniach pochodzenie żydowskie. Rasiści rzadko potępiają czy zwalczają nację jako taką, ale pewne specyficzne cechy, jakie w niej dostrzegają, odbijające przejawy, których z jakichś przyczyn nie byli w stanie zaakceptować w sobie.
Psychoterapeutka Debbie Ford w swej książce „Jak wykorzystać ciemną stronę” podaje nawet sposób na rozpoznanie, kiedy zachowanie drugiego człowieka jest tylko jego własnym przejawem niezwiązanym z nami, a kiedy stanowi lustro naszych własnych wypartych części ja.
Pomyśl o tym w następujący sposób – pisze. – Gdy mijający cię przechodzień pluje na chodnik, a ty, widząc to, nie reagujesz, to prawdopodobnie nie musisz pracować nad tym aspektem. ale jeśli czujesz zdenerwowanie i myślisz sobie: „Jak można być tak obrzydliwym prostakiem”, wtedy dokonujesz projekcji. Być może sam robisz w danej chwili coś obrzydliwego lub też robiłeś w przeszłości. Z jakiegoś powodu takie zachowanie przeszkadza ci, i to, co robi plujący, wpływa na ciebie.
Przy czym nie zawsze reakcją musi być obrzydzenie czy złość. Może być nią również: pogarda wobec osoby wykonującej daną czynność, wewnętrzne skulenie, lęk, poczucie bycia lepszym lub gorszym… Każda silniejsza reakcja emocjonalna wskazuje na obecność w nas zanegowanego aspektu.
Doprecyzujmy nasze wnioski: Nie chodzi o to, byśmy negowali swe emocje. Te krótkotrwałe są tylko reakcjami, niczym więcej. To właśnie negowanie i odrzucanie własnych reakcji sprawia, że będą nam one zatruwały życie, szukając ujścia w innych sposób.
Wolność to możliwość wyboru, jacy chcemy być w każdej chwili swojego życia. Jeśli chcesz zachowywać się w określony sposób, dążąc tym samym do uniknięcia zachowania, które ci nie odpowiada, to wpadłeś w pułapkę. Ograniczyłeś własną wolność i zatraciłeś pełnię. Jeśli nie potrafisz być leniwy, to nie zasmakujesz wolności. Jeśli nie pozwalasz sobie na złość, gdy coś cię denerwuje, to nie będziesz wolny. /Debbie For/
Swoboda w wyrażaniu tego, co czujemy, na bieżąco i konstruktywnie (bez ranienia innych) wydaje się być kluczem do tego, by nasza psychika mogła pozostawać w harmonii. Tym bardziej, że – jak zauważył Jung – psychika, podobnie jak ciało, sama potrafi się regenerować, sama przywraca w sobie równowagę.
Kiedy pozwalamy sobie na naturalność reakcji i uświadamiamy wyparte treści na bieżąco, wtedy żaden kurz ani pajęczyny nie będą zalegały pomieszczeń naszej psychiki.
Po czym poznać, że w swoją podświadomość zepchnęliśmy sporo niechcianych aspektów? Jak już wspomnieliśmy wcześniej, poznajemy to po naszej emocjonalnej reakcji na zachowania określonych osób. Osoby te nie działają przeciwko nam, lecz zmagają się w własnymi sprawami, jednak nam coś w ich zachowaniu przeszkadza. Zauważymy to również po swoich snach – kiedy śnimy o niechcianych lokatorach w swym mieszkaniu. Albo po wrażeniu, że nie jesteśmy ze sobą do końca szczerzy, że coś w nas wygasło, umarło, bo zmuszeni byliśmy rezygnować z siebie na rzecz innych ludzi czy wartości.
Często partnerzy w związkach dobierają się na zasadzie uzupełniającego się Cienia (wypartych lub zanegowanych przejawów). Na przykład emocjonalna kobieta pozostaje w związku z mężczyzną rzeczowym, racjonalnym, który nie rozumie jej emocjonalności. Jego zachowanie sprawia, że ona czuje się niekochana. Chcąc rozbić górę lodową, którą, jak jej się zdaje, wzniósł przed nią jej partner, wyzwala w sobie jeszcze więcej buntu, żalu, rozpaczy. Tym głośniej krzyczy, a on próbuje ją zrozumieć intelektualnie.
W tym przypadku oboje partnerzy są dla siebie mistrzami: mężczyzna otrzymał doskonałą okazję zaakceptowania kobiecej emocjonalności i otwarcia swego serca; jego partnerka zaś może nauczyć się rzeczowego, obiektywnego podchodzenia do spraw oraz dostrzeżenia źródła miłości w sobie.
A co ze związkiem, w którym kobieta jest obowiązkowa i solidna, a mężczyzna lekkoduch? W tym przypadku partner może tej kobiecie pokazywać jej własny lęk przed konsekwencjami niedopatrzenia obowiązków oraz brak umiejętności relaksowania się i cieszenia chwilą bez narzucania sobie psychicznych obciążeń. On natomiast dzięki swej partnerce dostał znakomitą sposobność nauczenia się większej konsekwencji, słowności, bycia człowiekiem, na którym można polegać.
W drodze rozwoju najważniejsze jest, byśmy przyłączyli do osobowości własne odszczepione aspekty, poszerzając tym samym świadomość. Wysiłki przekonania do tego partnera mogą tylko nas sfrustrować, zatrzymując w błędnym kole – staramy się wtedy bowiem wpływać na przejaw, a nie na przyczynę. Przyczyna czyli źródło nie znajduje się w świecie zewnętrznym, nie w drugiej osobie, tylko w nas.
W jaki sposób przyłączyć odszczepione aspekty nas samych? Przede wszystkim poprzez odnalezienie pierwotnego odrzuconego przejawu i zaakceptowanie go. Możesz to uczynić podczas terapii albo w zaciszu swej istoty. Najważniejsze jednak, abyś na co dzień zauważał własne nieadekwatne do sytuacji reakcje i notował cechy, jakie Cię u innych deprymują, wywołują niepokój, awersję, gniew. Będą one stanowiły znakomity materiał do pracy nad sobą.
Jakie możesz uzyskać efekty?
Jeśli podejmiesz się codziennej pracy nad sobą – znakomite? Zaczniesz siebie i innych bardziej lubić. Wzrośnie Twoja odporność i poziom tolerancji wobec relatywnie problemowych sytuacji, skutkiem czego zaczniesz sobie z nimi lepiej radzić. Staniesz się bardziej radosny, lekki na duszy, wolny, gdyż uwolnione zostanie mnóstwo wcześniej zablokowanej psychicznej energii.
Kiedy osoba z naszego przykładu o silnym charakterze z powrotem przyjmie i zaakceptuje własną delikatność, jej osobowość stanie się bardziej pełna. Odtąd będzie człowiekiem silnym i stanowczym, a zarazem empatycznym, wrażliwym. Bystry umysł i pełne życzliwości serce charakteryzują prawdziwych liderów, którzy nie muszą swego autorytetu utrzymywać siłą i zastraszeniem – potrafią sprzyjać sobie i innym jednocześnie.
Pełna osobowość dopełnia również świat.
Przyłączenie nieakceptowanego dotąd aspektu Twego ja spowoduje, że zachowania innych ludzi, które wcześniej Cię irytowały lub wywoływały lęk, przestaną Cię nękać. Może nawet okaże się, że osoby, które, jak Ci się wcześniej zdawało, robiły Ci na złość, zupełnie nic do Ciebie nie mają. Trzaskały drzwiami i krzyczały, gdyż miały złość na inne własne niekochane aspekty siebie. Podobnie jak Ty, oglądały świat przez własne lustra wyobrażeń. A dziś się o tym dowiedziałeś – dokładnie w chwili, w której zintegrowałeś część własnego Cienia.
Ponieważ teraz akceptujesz już innych ludzi słabości – niezaradność, chaotyczność, niepełną wiedzę… – przestałeś także ich prowokować do tego, by w Twoim otoczeniu przejawiali się w nielubiany przez Ciebie sposób (nie inaczej, kiedy czegoś po innych ludziach, nawet nieświadomie, oczekujemy, projektujemy to na nich, niejako zmuszając ich do nielubianych zachowań).
Co powoduje, że odszczepione wcześniej aspekty jaźni z powrotem zostaną do Ciebie przyłączone?
Tą integrującą siłą jest Miłość. Możesz ją nazwać akceptacją, współczuciem czy zrozumieniem. Jest to jednak ta sama energia, która tylko z różnym zabarwieniem wypływa z centrum Twego duchowego serca. Kiedy nią otoczysz wszystkie swoje niechciane i znienawidzone cząstki ja, powrócą do Ciebie niczym brakujące puzzle do pięknego krajobrazu Twego jescestwa.
Pośród nich dostrzeżesz również wyparty niegdyś aspekt Światła – własnego geniuszu, mądrości, stwórczej mocy. W połączeniu z wcześniej rozświetlonym już świadomością Cieniem, oba te odzyskane dwa podstawowe aspekty ukażą prawdziwy obraz CIEBIE.
***
Im bardziej jesteśmy świadomi siebie dzięki samopoznaniu i odpowiedniemu do tego postępowaniu, tym cieńsza staje się warstwa indywidualnej nieświadomości, nakładająca się na nieświadomość zbiorową. W ten sposób powstaje świadomość, która nie jest już uwięziona w drobiazgowym, przewrażliwionym osobistym świecie „ja”, ale uczestniczy w obszerniejszym świecie obiektywnym./Carl Gustav Jung/
Sylwia
13 listopada 2018 @ 21:43
Dużo przemyśleń wynioslam z tego tekstu. Kluczem do wszystkiego jest miłość. Gdy ona się pojawia, to roznice charakterów nie grają roli. 🙂